"To nie był dobry dzień... miesiąc... rok..." - odliczałem w myślach, szukając właściwej skali czasu, która ułożyłaby w czasoprzestrzeni myśli odpowiedniej wielkości szarą płachtę.
Uliczne latarnie dawały zaskakująco ciepłe, żółtawe światło, tak kontrastujące z mroźną nocą lutego. Pojedyncze gwiazdki śniegu spadały nieporuszone najmniejszym podmuchem wiatru, od czasu do czasu szczypiąc ucho mroźną igiełką lub topiąc się kropelką na szkle okularów.
Wypity alkohol dawał złudzenie ciepła i był powodem dla którego postanowiłem wracać piechotą z lokalu, a zaśnieżony chodnik zmuszał mnie do korzystania z drogi, którą sporadycznie przejeżdżały wracające do swoich ciepłych garaży samochody.