piątek, 27 czerwca 2014

Drzwi czerwone - "Czerwone AMG" cz. 2

Część pierwszą znajdziesz tutaj.

Nie oddzwoniłem od razu... jakoś nie było okazji. Dopiero dwa dni później, kończąc butelkę patagońskiego kupażu Malbeca z Syrah obracałem karteczkę z numerem telefonu w palcach. Pewnie bym się nie zdecydował gdyby nie wino krążące w mojej krwi i gdyby rozpamiętywanie dawnych relacji nie zyskało dzięki niemu gorzkiego posmaku rozczarowania. Telefon znalazł się podejrzanie pod ręką. Powoli wprowadzałem kolejne cyfry i gdy trzeba było nacisnąć już tylko zieloną słuchawkę połączenia... odpuściłem gniotąc w dłoni karteczkę z numerem.
Nie upłynęła minuta gdy wylądowała w koszu, a za kolejną minutę wyciągnąłem ją z niego.

* * *

Następnego dnia było już ciemno, biegłem uliczkami Woli. Z powodu muzyki płynącej z słuchawek nie usłyszałem nadjeżdżającego samochodu. Mój błąd - nie spojrzałem wbiegając na przejście dla pieszych. Dopiero gwałtowność hamowania wyrwała mnie z zamyślenia. Czerwone AMG zatrzymało się dziesięć centymetrów przede mną, aż z wrażenia oparłem dłoń o maskę.
Nie wiem co wywołało większy szok. To że otarłem się przynajmniej o szpital, czy to że akurat trafiło na nią...
Gdy sznurek pojazdów za nią zaczynał się zwiększać, a ja ciągle stałem jak wryty, uchyliła szybę i krzyknęła:

- Wsiadaj!

Zrobiłem to bezwiednie, a samochód ruszył gwałtownie kończąc przedstawienie dla nielicznych gapiów.

- Życie Ci niemiłe?! - mimo wszystko powiedziała to bez złości.
- Przepraszam... Zwykle nie zachowuję się jak oferma. Nie wiem co mi się stało... Jedziesz na osiedle?
- Tak.
- Mogę o coś spytać? W dniu naszej jazdy z Arkadii znalazłem za wycieraczką...
- Tak, ode mnie - odpowiedziała nie pozwalając dokończyć mi pytanie - Tak w ogóle to jestem Magda.
- Jacek.

Szlaban uniósł się się tuż przed samochodem.

-Wysadzisz mnie tu?
- Szczerze mówiąc liczyłam, że nie będę musiała sama uspokajać swoich nerwów po tym dzisiejszym zajściu...
- Muszę się wykapać, zobacz jak wyglądam - próbowałem oponować...
- Mam w domu prysznic i jakiś ręcznik też się znajdzie - nie pozwalała mi się wycofać.
- Ok, na twoją odpowiedzialność - uśmiechnąłem się nieśmiało.

Chwilę później jechaliśmy już windą do jej mieszkania. Otworzyła drzwi i włączając światło bezładnie rzuciła klucze na półeczkę w przedpokoju. Znałem rozkład mieszkania - miałem dokładnie taki sam.

- Mogę? - wskazałem na drzwi łazienki.
- Jasne czuj się swobodnie - odpowiedziała z uśmiechem - za moment przyniosę ręczniki.

Łazienka utrzymana była w ciemnej jadeitowej zieleni i kontrastującej z nią bieli. Puściłem wodę i zdjąłem z siebie ubranie. Cieplejsza niż zwykle woda wypełniła przestrzeń kabiny parą. Wstawiłem głowę pod prysznic zamknąłem oczy i pozwoliłem by płynęła wzdłuż mnie. Chwilę później usłyszałem jak wchodzi do łazienki. Byłem odwrócony plecami, świadomość, że widzi mnie nagiego spowodowała, że moja męskość mimowolnie drgnęła budząc się w przypływie podniecenia.

- Przyniosłam ręczniki...

Gdy usłyszałem szelest rozsuwanych drzwi kabiny, nie mogłem się nie odwrócić. Była naga i właśnie zasuwała za sobą drzwi.

- Widzę, że ucieszyłeś się na mój widok - mrugnęła okiem widząc mój wzwód.

Mogłem tylko uśmiechnąć się zagryzając delikatnie dolną wargę.
Bezpretensjonalnie ujmując w dłoń moją mosznę wtuliła się we mnie zbliżając usta do pocałunku. Długiego subtelnego tańca warg. Jej dłoń tam na dole przesuwała się wzdłuż mojej nabrzmiałej męskości sprawiając, że budziły się we mnie najbardziej zwierzęce instynkty. Sięgnąłem po jej pierś gniotąc ją mocno i zaciskając swoje palce na sutku, który momentalnie stwardniał, a po chwili drapieżnie obróciłem plecami do siebie przytrzymując jedną ręką pod biustem, drugą sięgnąłem między jej nogi. Moje usta, które znalazły się niebezpiecznie blisko szyi, zaczęły całować to miejsce gdzie łagodnie przechodzi w ramię.
Znów sięgnęła za siebie "troszcząc  się" o stałe podkręcanie moich popędów wolnym, ale coraz mocniejszym masażem. Moje dłonie zatańczyły po jej brzuchu i zesunęły się na piersi gniotąc je i masując obszernymi okrężnymi ruchami.
Podniecenie, które w niej narastało sprawiło, że najpierw jedną, potem drugą ręką oparła się o ściany kabiny i unosząc się lekko na palcach wypinała pupę w moją stronę. Elektryzujący taniec bioder sprawiający, że krągłe pośladki co raz prowokacyjnie ocierały się o mój członek.
Była jak toreador na corridzie czekający na szarżę rozjuszonego byka i widać było, że sprawiało jej to masę przyjemności.
Ale ja nie chciałem grać według jej reguł, kleknąłem tuż za nią  rozchylając dłońmi pośladki zacząłem ją pieścić swoim językiem raz po raz wsuwając go nieznacznie w jedną lub drugą dziurkę.
Rozkoszne pomruki i westchnięcia pozwalały domniemywać, że robiłem to dobrze... a gdy jej dłoń chwilę później w erotycznej ekscytacji zaczęła pieścić swoją łechtaczkę tylko mnie w tym utwierdziły.
Pojękiwanie nabierało rytmicznej powtarzalności, a gdy jednocześnie wsunąłem swój palec wskazujący u jej pupę, a palec środkowy w szparkę rozlało się po łazience przeciągłym dźwiękiem będącym pomieszaniem westchnienia i pomruku.
Moja dłoń poruszała się powoli, przytrzymując jej biodro jedną ręką, patrzyłem jak palce mojej drugiej dłoni powoli nikną w jej wnętrzu, wsuwając się za każdym kolejnym razem z większą łatwością.
Zwiększając tempo pozwoliłem sobie delikatnie gryźć ją w pośladek. Jej jęk odzwierciedlał to co robiły moje palce, stawał się tak szybki, że słychać było jak rwie się jej oddech. Wiedziałem, że była u szczytu. Sięgnęła za moje włosy zmuszając do wstania. Wiedziałem czego się domaga i nie zamierzałam kazać jej czekać. Przytrzymując ręką członek, a drugą opierając o ścianę tuż przy jej dłoni wszedłem w tą piekielnie gorącą pochwę czując jak nabrzmiała z podniecenia otula go ściśle.
Już pierwsze pchnięcia wywołały grymas orgazmu na jej twarzy. Słyszałem jak przez moment przestała oddychać oddając się jedynie tym reakcjom które działy się wewnątrz niej. Nie przestawałem, instynkty które we mnie obudziła, ani myślały już kończyć. Uchwyciłem mocno jej biodra po bokach i jeszcze wzmacniając swoje pchnięcia przez przyciąganie rytmicznie jej bioder gdy się w nią wsuwałem powodowałem, że "zderzaliśmy się" w pół drogi.
Jej oddech znów przyspieszał, to nie było łagodne zmierzanie do orgazmu, teraz to był rollercoaster gdzie po krótkiej drodze w dół znów zbliżała się do szczytu z prędkością która wywołuje przeciążenia.
Krzyknęła krótko, a potem w kolejnym grymasie zacisnęła mocno zęby.
Nie przestawałem, choć wiedziałem, że sam jestem już na otwartej prostej, ostatnim wysiłkiem naparłem jeszcze intensywniej, jeszcze mocniej wbiłem swoje palce w jej biodra. Zanim zamknąłem oczy widziałem jeszcze jak jej oparte oo ścianę dłonie zaciskały się w pięści.
Krzyczała, ale to było już jakby poza mną, jakbym stał gdzieś obok swojego ciała, słyszałem jeszcze gdzieś na granicy percepcji jak włączam się w jej krzyk i... eksplodowałem. Czułem... jakbym na moment umarł.

Jakiś czas potem...
Jej uśmiech, rozmazany makijaż, którego nie zmyła wcześniej i wtulenie się we mnie gdy ciągle lała się na nas woda z prysznica wynagrodziły mi stratę tego jednego z trzynastu żyć ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz