Wiedziałem, że przyjdziesz... Oczy powoli przyzwyczajają się do strony, coś jakbyś weszła z rozświetlonej ulicy w ciemną klatkę schodową. Powoli dostrzegasz szczegóły pomieszczenia. Kręte schody z kutą barierką zwieńczoną drewnianą poręczą prowadzą na półpiętro na którym widać wielokrotnie malowane jaskrawą olejną farbą drzwi... Które dziś pchniesz, przekraczając próg?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czasem najlepsze intencje zderzają się ze ścianą losu i nawet nie można powiedzieć "będę, gdy kiedyś coś się zmieni".
OdpowiedzUsuńA ja jednak wierzę, że są osoby, które cierpliwie czekają i są zawsze przy nas....bez względu na wszystko :)
UsuńNiestety to rzadko miewa znaczenie. Poza komediami romantycznymi praktycznie nigdy.
UsuńAle w jednej kwestii masz rację - czasami czekanie jest jedynym wyjściem...
UsuńNie jedynym wyjściem... Jedyną nadzieją, która często trzyma nas przy życiu. Niestety jak sam zauważyłeś złudną.
OdpowiedzUsuńChętnie się z Tobą napiję tego mocnego alkoholu. Dzisiaj też przeżywam życiową porażkę i wkładam między bajki "będę zawsze przy tobie".
Twoje zdrowie Przypadku K
Jeżeli coś nie iskrzy to łatwo jest odpuścić, gorzej gdy ślepy los nagle mówi "szach-mat" i nic już nie można zrobić :(
UsuńZapraszam na mail jeżeli masz ochotę pogadać :/
Też nie wierzę kiedy ktoś mówi, że "zawsze będziemy razem". Do każdego związku podchodzę z rezerwą i staram się nie angażować za bardzo. Jednak potrafię cierpliwie czekać na kogoś na kim mi zależy. Nawet pomimo obojętności z drugiej strony. Często też walczę.....choć o tym nie mówię. Toczę swoją wewnętrzną walkę z przeciwnościami. I zawsze mam nadzieję....
OdpowiedzUsuń