Krążysz wokół mnie niczym asteroida po eliptycznej orbicie
zbliżasz się rozgrzewając do czerwoności hamulce kontroli
pozwalające nie zapalić się, nie zatracić w euforii pożądania,
pozwalające zachować wieczorne spokojne lustrzane odbicie
Znowu się udało – ocalałaś, odrobinę okopcona dymem
oddalasz się, wracając do życia, kosmos wita Cię swoją
banalną codziennością, koi rozedrgane serce i chłodzi dłonie.
Żegna Cię moja spokojna twarz i osamotnione ramiona
Wiesz na pewno, że wrócisz zapłonąć przed moim obliczem
tak jak ja wiem, że muszę pozwalać Ci się oddalać czasami.
Eliptyczna niewola karze Nam powtarzać ten tajemny rytuał,
niczym dziecięcą zabawę w „Ciepło – zimno”, „niebo i piekło”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz