piątek, 13 grudnia 2013

Drzwi bordowe - "Zapach dobrego seksu"

Dziś znów pozwolę sobie zamieścić nie swoje opowiadanie... Podesłano mi je jakiś czas temu, ale na tyle utkwiło mi w pamięci, że musiałem uprosić autorkę o pozwolenie... :>

Ja lubię w tym opowiadaniu pewną dzikość i spolegliwość równocześnie... no i ten fragment o tym jak go kusi językiem ciała :) 

- Cóż...  - Pomyślała...
- To nie może się udać, to... po prostu nie może i nie ma co doszukiwać się większego sensu - stwierdziła w myślach, przytaknęła sama sobie i unosząc lampkę białego wina zatopiła się w widoku Pałacu Kultury...

Był piękny majowy wieczór, powietrze rześkie, takie soczyste, pachnące czymś nowym - bo przecież rano padał deszcz, to przecież rano przytrafiło jej się coś dziwnego, pięknego...Opadła w fotelu i kładąc nogi na pufie napawała się widokiem i starała się przytomnie spojrzeć na cala sytuację...

Był poranek, śpieszyła się jak zwykle gdzieś, dokądś na jakieś spotkanie, coś gdzieś załatwić. Założyła więc zwiewną kolorową sukienkę, zmoczyła lekko włosy upinając loki w niesfornego koka, łyk soku z pomarańczy, w pośpiechu wsunęła sandały na stopy i już... 
Nie było jej w mieszkaniu. Było spotkanie i chwile pełne nerw, po całej tej sytuacji zapragnęła napić się kawy. Wybrała się wiec do ulubionej kawiarni, zamówiła smakowe late i osiadła na tarasie. Na wprost niej siedział mężczyzna, przypatrywała się mu przez chwile, lekki zarost, odpowiednia budowa ciała - nagle spojrzał na nią - zobaczyła niebieskie oczy pełne tego czegoś - zarumieniła się i szybko wyciągnęła z torby książkę Hemingwaya. Udawała że czyta... Nie mogła darować sobie że przyłapał ja na zerkaniu... Postanowiła jednak więcej nie zerkać. Zatopiła się w słodkim smaku kawy gdy nagle zerwała się burza... Niebo pociemniało, a z góry zaczęły napływać ciężkie i wielkie krople deszczu. 
Spojrzała do góry i ujrzała ciemne niebo przepełnione piorunami... Uśmiechnęła się sama do siebie wstała i zamiast pobiec do kawiarni uciekła bramę dalej... Te kilka kropel i ta niewielka odległość spowodowały, że jej ubranie było przemoczone, sukienka przylgnęła do jej ciała ukazując cały zarys jej kształtów. Ociekająca woda z jej włosów spływała delikatnie przez plecy aż do pośladków.

Poczuła za sobą czyjś oddech. Wystraszyła się. Gdy delikatnie odwróciła głowę zobaczyła niebieskookiego mężczyznę. Jego usta znajdowały się co najwyżej centymetr od jej szyi, czuła jak jej ciało przechodzi dreszcz, który pobudził jej sutki do tego by sterczały. Wstydziła się takiej reakcji swojego ciała, ale to wszystko działo się tak szybko. Kiedy położył jej dłonie na ramionach i ustami dotknął ucha zapłonęła... To było takie inne nowe, a on wyszeptał - ciekawe jest to że wybrałaś własnie ta bramę... 

- Dlaczego? - spytała,
- Bo tutaj mieszkam...

I ustami przywarł do jej szyi , deszcz ciągle padał, a ona czuła jak dreszcze obejmują jej uda i wkradają się między nie, tak bardzo chciała by nie wydawało się to snem... Odwróciła się ku niemu, przyparł ją do muru i dłonią przejechał wzdłuż jej talii. Jego oczy obserwowały ją wnikliwie, kiedy wracał dłonią nie omieszkał dotknąć przez całkiem mokra sukienkę jej piersi - uderzyła pierwsza fala - pocałował ją mocno, a potem powiedział

- Chodź się osuszyć...

Ona bezwiednie prowadzona jak dziecko za rękę poszła za nim w nieznane. Idąc po schodach trzymał ja tuż obok siebie ciągle zawieszając wzrok w jej dekolcie... Otworzył wielkie dębowe drzwi, widok z 9 pietra był niesamowity, zwłaszcza że jedna ze ścian była prawie cała przeszklona, szalała burza a w niej szalały hormony... Odłożyła torbę, czuła że on ciągle jest tuż obok niej,..

- Może kawy? Bo tamtej to chyba nie wypiłaś? - zapytał z zadziornym uśmiechem. Zgodziła się.

Teraz mogła mu się dokładnej przyjrzeć, jego koszula była równie mokra jak jej sukienka. Opinała tors, hmmm... uśmiechnęła się do siebie ... Taki widok mi pasuje - pomyślała

- Gdzie masz łazienkę? Pójdę się osuszyć..
- Tam o po lewo.

 Znikła w łazience. A on nie wiedział co zrobić. Dziewczyna zrobiła na nim wielkie wrażenie w kawiarni, sam jej wygląd, jej dotyk sprawił że stal się cały sztywny... gotów był już tam się do niej dobrać... ale powstrzymał się, chciał być szarmancki - nic na silę - taka ot życiowa prawda. Gdy kończył już pienić mleko do late poczuł za sobą jej piersi i ciepło jej ciała. Jej dłonie rozpinały mu koszulę...

- Ty też się przemoczyłeś, zdejmij bo się przeziębisz - ton jej głosu był tak miękki i pełen troski - że zdjął koszule bez namysłu. Odwrócił się ale jej nie było, odwrócił się wiec ponownie w kierunku blatu a ona już tam siedziała, okryta w jego koszule.

- Zabrałam ja bo nie było w łazience ręcznika - mam nadzieje że Ci to nie przeszkadza?
- Nie, skąd.

I podał jej kawę. Zakładając nogę na nogę dotykała stopa jego ud. Nie mógł się powstrzymać... Ujął jej nogę i zaczął całować palce stop, idąc powoli wyżej z pocałunkami, gdy uniósł jej nogę nieco wyżej zauważył iż nie ma na sobie majtek... Spojrzał na jej twarz, a pełne ciemnobrązowe oczy,  mówiły do niego - Jeszcze... Kiedy już wycałował obie stopy rozsunął brutalnie jej nogi, założył jej ręce na swoje ramiona i łapiąc ja za gole pośladki zaniósł do salonu. Tam oparł ja o kanapę, ona pozostała z rozsuniętymi nogami lecz on złączył je i przekręcił ją brzuchem do oparcia... Miała pięknie wypięta pupę... Koszula odsłaniała jej złączone wargi, mieniące się w świetle piorunów od wilgoci. Gładząc ja po pośladkach zanurzył w niej miękki i ciepły język. Utonął w otchłani rozkoszy.
Zaczął nim jeździć góra i dół ... Palcem masował łechtaczkę tak, że dziewczyna zaczęła pojękiwać, rzucając mu rozkoszne spojrzenie, spojrzenie które mówi - nie przestawaj. Rozzuchwalony tą sytuacją mocniej docisnął ją do siebie i swoim zarostem stymulował ja przez chwilę. Szepnęła cicho...

- Wejdź we mnie...

W jej glosie wyczuwalne było błaganie, ale nie on nie chciał tak szybko kończyć tej zabawy... Odwrócił ją na plecy, jej piękne loki spływały po podłodze, a głowa zwisała z łóżka, kleknął na wprost niej. Odsunął rozporek spodni, wyskoczył z nich naprężony penis. Przysunął się bliżej, objęła go czule ustami. Językiem wodziła po całej jego długości delikatnie dłonią głaszcząc jądra. Chwile później zaczęła go ssać, powoli i delikatnie jednak z każdą chwilą coraz szybciej, delikatnie drażniła go zębami... W końcu wzięła go całego, a on czul, że świat za chwile się skończy...
Nie chcąc być dłużnym włożył jej do ust 3 palce i spojrzał w jej oczy - tak chciała tego zdecydowanie - powiedziała tylko...

- Nie bój się, lubię mocniej.

Wiec zanim zanurzył swoje palce w wilgotnej cipce złapał ją za głowę, ona rozchyliła nieco bardziej usta, i zaczął poruszać biodrami penetrując jej usta swoim penisem. To było cudowne uczucie, do tego ona przytrzymała go za pośladki a on w tym czasie zanurzył się po same jadra... Do oczu napłynęły jej łzy ale to ona nim sterowała - nie odpuszczała - po chwili wypuściła go dławiąc się - nie wytrzymał. Odwrócił ją bokiem do siebie tak by dalej mogła zabawiać się z jego męskością a on włożył w nią swoje 3 palce. Uderzał mocno, aż czul że wilgoć z jej szparki rozlewa się po nogach, uderzyła fala numer dwa. Odwrócił ją ponownie, językiem wylizał jej całą cudownie wypiętą pupę i cipkę nie wytrzymał wszedł w nią mocno - jęknęła głośno i podała mu swoje ręce skrzyżowane na plecach. Złapał za nie jedną ręką, druga złapał za włosy. Był w niej mocno, ona jęczała głośno, jego ręce zaciskały się coraz bardziej na jej dłoniach, krzyknęła cicho.

- To boooli - puścił jej dłonie i złapał ja za szyje, piersi falowały w rytm jego wejść, ścisnął jej gardło i wygiął w swoją stronę. Do buzi włożył jej 2 palce wycedzając przez zęby.

- Ssij...

I ssała posłusznie, gdy nieco opadł z sił, puścił ją i położył się na plecach, wskoczyła na niego, nadziała się na naprężonego penisa i zaczęła go ujeżdżać, przysunęła się bliżej jego twarzy - tak, że piersi falowały tuz przed jego nosem, złapał je mocno i zaczął pieścić, dziewczyna znów jęknęła, kołysała biodrami co sprawiało że czuł, że za chwile to wszystko może się skończyć. Kiedy przysunęła się jeszcze bliżej zwilżył palec i powędrował w kierunku pupy, jak za dotknięciem różdżki, dziewczyna zaczęła się wić na nim, jej ciało zapełniła fala gorąca i zimna, zmęczona już cipka nie miała możliwości by dłużej się opierać, eksplodowała, bardzo intensywnie... Wbiła się w jego wargi czując jeszcze fale orgazmu i kiedy już powoli odpuszczała, on przyspieszył tempo, złapał ja mocno i niczym nakręcony, rżnął ja jak najmocniej umiał... Nastąpiła fala nr 3 dziewczynę jakby odcięło.
Nieprzytomny uśmiech, roześmiane oczy... Zeszła z niego i objęła ustami. Ssąc sama żołądź, gmerała po niej językiem dookoła główki, a ona stawała się coraz czerwieńsza, w końcu zanurzyła go całego w swoich ustach i objęła rękoma, kilkanaście ruchów sprawiło że eksplodował... Opadli z sił oboje... Nawet nie zauważyli kiedy przesłało padać i że znów jest piękne słońce... Leżeli nago obok siebie z zupełnej ciszy...

Słychać było tylko ich serca i czuć w powietrzu zapach dobrego seksu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz