wtorek, 10 grudnia 2013

Drzwi turkusowe - "Nocny chochlik"

Gdy śpisz lubię się zakradać do odkrytej kostki stopy i składać na niej miękki pocałunek...

Zwykle wtedy zasypuję pocałunkami stopę, przez piętę i tą ścieżkę zewnętrznej krawędzi stopy moje usta wędrują do palców stopy... czasem leniwie pozwalam wilgotnym wargom sunąć po twojej skórze, żeby gdy usta dosięgną palców stopy delikatnie obejmować je ciepłymi i miękkimi ustami, ssąc lub delikatnie gryząc...

Najczęściej jest to moment gdy pierwszy raz uśmiechasz się przez sen...

Wiem, że zaczynam ci się śnić. Odpowiadam uśmiechem na twój senny uśmiech i obejmując dłonią kostkę, zaczynam powoli sunąć nią w górę łydki. W te cudownie wygrzane ciepłem kołdry obszary... gdy mijam dłonią to pełne łaskotek miejsce pod kolanem przechodzi cię dreszcz wzdrygający całym ciałem.

Uwielbiam jak jesteś w swoim śnie tak cudowne przewidywalna... moja dłoń pokonująca ścieżkę na twoim ciele wsuwa się pod krótką sukienkę halki i gdy zbliża się do kolejnej "dreszczowej" przestrzeni pod pośladkiem, zaczynam nasłuchiwać tego rozkosznego pomruku... Uwielbiam jak jesteś moim "kotem" mruczącym gdy ci dobrze...

Zagniatam lubieżnie twój pośladek, niczym kulę aksamitnego drożdżowego ciasta... i  moja ręka, zanurzona po bark w cieple kołdry zaczyna swoją drogę powrotną... a ty wiercisz się słodko w łóżku by dopasować się lepiej do tego snu i miłego mrowienia tam na dole...

Znów składam kilka łaskoczących pocałunków na wystającej z pod kołdry stopie, rozbawiona w swoim śnie chowasz ją pod kołdrę, a ja zaczynam ciągnąć powoli za róg twojego przykrycia....
Jakby ktoś zsuwał z malowniczych wzgórz łąkę... centymetr po centymetrze, krawędź kołdry osuwa się z twoich ramion, odsłania okryte atłasową halką piersi...

To nagły chłód i te łobuzerstwa które ci się śnią sprawiają, że sutki zadziornie prężą się pod halką. Ileż to razy widziałam jak sięgasz do nich ręką i rozcierasz w palcach miotana pomiędzy snem i jawą.

Kołdra właśnie odkrywa krągłość biodra i słoneczny stok uda ze śliczną granicą halki, żeby chwilę potem szybkim ruchem zupełnie się obsunąć w ciemną stronę podłogi.

Teraz kładę się koło ciebie i jak zwykle najpierw wpatruję się w pogodne oblicze twarzy, zmącone jedynie szybkimi ruchami gałek ocznych pod powiekami. To znak, że twoja senna wyobraźnia już nieźle rozrabia... ;)

- A co jeśli delikatnie podkręciłbym potencjometr temperatury twojego snu? - pytam w myślach sam siebie i z łobuzerskim uśmiechem już po chwili dotykam delikatnie palcem sutka. Zataczam małe kółeczka po śliskim atłasie materiału, żeby za moment niczym w sprzęcie audio ująć go w dwa palce, delikatnie zdusić i pokręcić w jedną a potem w drugą stronę. Na moment odrywam dłoń, bo w swoim odruchu sama sięgnęłaś do piersi, nie chciałem byś dotknęła mojej ręki bo to mogłoby wyrwać cię ze snu.
Leżąc obok przyglądam się jak ugniatasz pełne skumulowanego pożądania piersi. Z zapartym tchem staram się nie uronić ani jednego gestu, ani jednego ruchu, bo przecież kiedyś się nimi zaopiekuję na jawie i bardzo chciałbym nauczyć się tego od kogoś kto zna je najlepiej i najlepiej wie jak sprawić im przyjemność.

Widzę jak rozpalona zagryzasz wargi, jak zwiedziona swoją nocną marą szykujesz wargi na coś więcej.

Jak najdelikatniej zadzieram twoją halkę odsłaniając krągłości biodra i pupy rozpalając tą ostatnią miękkimi pocałunkami. Zakradam się z nimi w to miejsce gdzie kończy się pośladek, a zaczyna udo. Wiem, że twój sen wzbogaci się o iskierki dreszczy.

Rozkoszne mruczenie, które roznosi się po sypialni, jest moją małą nagrodą.

Wieczność po tym lubieżnie oblizuję palec wskazujący i ostrożnie wsuwam go od tyłu w tą ciasna przestrzeń pomiędzy udami, a ciepłą "kieszonką"... i od razu uśmiecham się gdy widzę jak słodko wypinasz pupę ułatwiając mi dostęp. Z początku bardzo powoli zaczynałem nim poruszać czekając, aż wdzięcznie otuli się twoją wilgocią. Z czasem zaczynam radzić sobie coraz śmielej. Rozkosznie jest widzieć jak twoje rozognione dłonie wędrują po całym ciele, schodząc powoli coraz niżej. We śnie dotykasz brzucha, ud i w końcu unosisz lekko nogę by wpuścić tam swoją dłoń...

Na to czekam. Wspólnie z tobą pieszczę twoje łono. Twoje paluszki zataczają rytmicznie niewielkie kółka na łechtaczce, a nasada mojej dłoni masuje mokre wargi sromowe, tak jakbym drażnił się z tobą na jawie moim członkiem, gdy z każdym takim ruchem spodziewasz się, że wsunę się w gorącą ciebie.

W końcu układam się wdzięcznie "na łyżeczkę" otulając twoje lekko już chłodne plecy, pośladki i uda ciepłem siebie... nie czekasz, nie wiem jaka senna mara miota tobą w konwulsjach pożądania ale gdy tylko czujesz mój sterczący członek, sięgasz głębiej między swoje nogi i bez cienia sprzeciwu z czyjejkolwiek strony chwytasz za niego jak za coś zupełnie swojego i zgrabnym ruchem bioder nabijasz się na mnie.

Jesteś tak rozpalona, że nie śmiem ci nawet przerywać jakimś ruchem, który w nadgorliwości mógłby być budzącą cię fałszywą nutą. Zadowalam się tym, że podświadomie ściskasz moją dłoń przy twoim brzuchu i "tańczysz" całym swoim kobiecym, płynnym wdziękiem na moim członku.

Nawet sobie nie wyobrażasz jak cudownie wyglądasz gdy pogrążona we śnie całkowicie oddajesz się swoim instynktom. Ten brak kontroli nad własnym zahamowaniami jest wręcz hipnotyczny, a twoja co raz, targana spazmem rozkoszy twarz, nad którą starasz się panować odwlekając moment orgazmu jest jak otwarta książka z której nie można przestać czytać.

I w końcu ta chwila, gdy zaciskasz paznokcie na mojej dłoni, a zęby chwytają kawałek poduszki w niekontrolowanym akcie spełnienia...

Pozostaję jeszcze jakiś czas w tobie, bo moja psotna natura nie jest w stanie odmówić sobie tej magicznej i przesłodkiej chwili gdy twój sen się wycisza, a ty na ponów próbujesz sobie wymościć miejsce do spania. Gdy zaczynasz się wiercić z ciągle sterczącym w tobie moim członkiem, nagle na twojej sennej twarzy pojawia się zaskoczenie, bo sen który miał już ulatywać w niepamięć nagle wraca ślicznym "echem".

Ale to już ostatni psikus...
Ostrożnie wysuwam się z ciebie i ponownie nakrywam kołdrą, składając na policzku pocałunek.

Nie wiem jak to robisz, ale zawsze się wtedy uśmiechasz, do swojej sennej mary :)

* * *

Później - znikając...
Żałuję tylko, że nie mogę zostać do rana, żeby zobaczyć tego uśmiechu, który mam nadzieję, że się pojawia tuż po obudzeniu, gdy przeciągasz się w łóżku dziwnie zmęczona i zdziwiona, że nie odpoczęłaś tak dobrze jak się spodziewałaś ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz