Zbliża się "Wszystkich Świętych" lub jak kto woli... "Wszystkich zmarłych". Czasem udaje nam się w tym zabieganiu ocalić kilka minut na refleksję nad tym co odeszło...
Cięgle zapalam znicze,
nie mogąc się pogodzić
z tym jak odchodzą
nienarodzone uczucia.
Strzępię smutnym oddechem
płomienie niewypowiedzianych
obietnic gorszych o to, że nikt
nie przybił urzędowej pieczęci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz