wtorek, 22 października 2013

Drzwi zielone - "Wstyd"

Zdarza się wam mieć coś prywatnego czego się wstydzicie ujawnić przed innymi? Jakiś nawyk, przyzwyczajenie, fanaberię?

Ja mam w samochodzie płytę Milesa Davisa, którą słucham tylko gdy jadę sam. Mało tego jadąc z kimś, gdy zacznie grać (bo zapomniałem przestawić na radio) czuję się dziwnie skrępowany. Z nielicznymi osobami podobno można pomilczeć i cisza wtedy w ogóle nie krępuje - jest naturalna tak samo jak rozmowa. Milczeć mi się zdarzało... doświadczenie przebywania z drugą osobą w ciszy (bez radia grającego w tle czy telewizora), gdy żadna ze stron nerwowo nie szuka w głowie tematu, który można by poruszyć,  jest doświadczeniem niezwykłym. Czasem pomagają w tym splecione dłonie...

Słuchać jazzu mi się nie zdarzyło...

Zdałem sobie z tego sprawę (wcześniej robiłem to zupełnie nieświadomie i nie spędzało mi to snu z powiek ;) ) gdy podwoziłem znajomego. Z głośników w moim samochodzie akurat płynął Muse i poruszająca piosenka "I belong to you" z wplecioną w nią arią operową. Pod koniec piosenki znajomy spytał: Możesz przy tym jeździć?? Ja bym nie potrafił...

Tak qrwa mogę!!! (Nie powiedziałem mu tego, rzadko artykułuję swoje myśli - to w nawiązaniu do wpisu o codziennym używaniu naszych masek). Nie słucham tego na okrągło, ale czasem taka muzyka porywa mnie do jakiejś innej krainy, sprawia, że podążam za nią jak za leśną nimfą, której uśmiech majaczy na granicy widzialności.
Ale na wszelki wypadek (od tamtego czasu) wybieram się na te "spacery" sam...

Wy oceńcie utwór same...



Za tekstowo.pl przytoczę tylko fragment tekstu który "kupił" mnie absolutnie...

Jak dużo cierpienia roztrzaskało twoją duszę?
Ile potrzeba miłości, aby to naprawić?
Jesteś moim płomieniem światła przewodniego.

Nie potrafię znaleźć słów, żeby to wyrazić.
I tak są spóźnione.
Objechałem pół świata, żeby powiedzieć,
Że do ciebie należę.


Całość tekstu znajdziecie tutaj

6 komentarzy:

  1. Nie trzeba wiele żeby odpowiedzieć: tak moge z tym jeździć. Trochę tresury wewnętrznej na którą pewnie Cie stać.
    Jurka

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe...
    Tak to banalnie proste, ale chciałem tu zwrócić uwagę na coś innego. Ja nie chcę tej mojej małej fanaberii zwalczyć. Wręcz ją podświadomie pielęgnuję.
    Dlatego, że to głównie wstyd rodzi intymność, a to w relacjach partnerskich zupełna podstawa. Zauważcie jaką relację macie z osobą której mówicie to czego nie mówicie nikomu innemu... albo odsłaniacie przed swoim partnerem w łóżku fantazje jakie nie odważyłybyście się powiedzieć nikomu innemu... Pamiętacie to przejęcie się w takich chwilach??
    Świat bez wstydu byłby banalny i pozbawiony emocji - kochanie zmieniałoby się w kopulację, przyjaźń w wyrachowany układ biznesowy itd...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z całkowitym dla siebie zaskoczeniem stwierdziłam , że czytam bez zrozumienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      To, że możemy czytać coś ponownie i odszukiwać w tym inne znaczenia jest wielką zaletą "słów pisanych" - jest też zresztą ich największą wadą - niestety ;)

      Usuń
  4. Gdy czytałam ten post w głowie miałam jedno wydarzenie z mojej przeszłości..
    W pewien wieczór siedziałam w aucie z nie-moim mężczyzną. Z radia sączyła się muzyka Portishead. Do dziś wspominam tamte strzępy intymności..

    Mój nawyk... Ucieczka w muzykę. Lubię gdy pieszczą mnie dźwięki. Lubię się w nich zatracać. Ma to sens tylko w samotności. Koniecznie posłuchaj koncertu Marka Dyjaka, który odbył się w radiowej Trójce (http://www.polskieradio.pl/9/200/Artykul/831630,Koncert-Marka-Dyjaka-w-Trojce-Obejrzyj-i-posluchaj). Boli mnie dusza od tej muzyki, dociera do źródeł mojego smutku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle pozostają strzępy - czas bywa bezlitosny nawet dla najpiękniejszych wspomnień...
      Pocieszające jest to, że każdy taki obraz, jeżeli go celowo nie zniszczymy, potrafi przywołać ciepły uśmiech wspomnień.

      Usuń