środa, 18 września 2013

Drzwi bordowe - "Podróż służbowa cz. 3 - zderzenie ze ścianą"

z cyklu "podróż służbowa" cz. 1 i cz.2 (czytanie chronologiczne wskazane ;> ).

c.d.


Gdybyś ułożyła jakieś scenariusze tego jak miałoby się to spieprzyć, to co ujrzałaś byłoby zdecydowanie w czołówce...

Otworzył ci drzwi przepasany jedynie ręcznikiem, zupełnie jeszcze mokry i niedbale wycierający drugim ręcznikiem włosy...

Powiedziałaś jedynie coś pod nosem w stylu "Przyjdę później..." i już miałaś się się obrócić na pięcie i zażegnać tą krepującą sytuację gdy usłyszałaś...

- Chyba cię to nie krępuje?

"Skurwiel" syknęłaś w myślach wiedząc, że teraz nie możesz się wycofać. Po prostu nie mogłaś dać nawet cienia podejrzeń, że czułaś się skrępowana. Czułaś, że on też to wiedział. Świadomie wypowiedział tym zdaniem szachowe "SZACH!".

- Nie... widywałam już chłopców w ręcznikach

Zripostowałaś, choć na kpiący uśmieszek zabrakło ci już tego czegoś co cechuje osobę pewną siebie... lekko zgubiłaś rytm, ale przyparta przez niego do muru nie miałaś nic do stracenia, na pewno nie wyjdziesz na speszoną laleczkę.

- A mężczyzn?

Sparował twoją ripostę z uśmieszkiem jaki sama chciałaś mu posłać, ale nuta prostego grubiaństwa której nie zdołał uniknąć pozwoliła ci go zignorować bez strat w tej słownej szermierce.

- "Chciałam ci powiedzieć, że negocjacje z Holendrami idą zgodnie z planem i że jutro zaczynamy o dziewiątej...

Gubiłaś rytm, przyłapywałaś się, że śledzisz kroplę wody płynącą po jego torsie, albo zastanawianiu się czy ręcznik na biodrach nie założony został zbyt niedbale..

- O dziewiątej będziemy...
- Wejdź, bo oboje wyglądamy śmiesznie w tych drzwiach...

Przestąpiłaś próg choć zupełnie nie miałaś na to ochoty. Dodatkowo nogi przypomniały ci o dwóch Jackach Danielsach krążących w twoich żyłach... "to nie jest dobry pomysł" - szepnęła ci do uchach ta wyrachowana część ciebie.
Wiedziałaś, że przegrywasz w tej gierce, tracisz inicjatywę i nie jesteś w stanie mu się sprzeciwić w takiej formie, żeby nie wyszło, że albo masz cykora albo focha. Drzwi za tobą zamknęły się żegnając błogosławieństwo neutralnego gruntu jakim był korytarz.

Choć powinnaś trzymać się celu w jakim przyszłaś, bezwiednie zaczęłaś rozglądać się po jego apartamencie. W odróżnieniu reszty hotelu ten był... dekadencki. Połączenie mebli w stylu Ludwika XV z ciemnymi i połyskującymi elementami tapicerki oraz pełnymi wzorów tapetami sprawiał wrażenie jakby został zaprojektowany do folgowania w nim najbardziej wyszukanym... "kaprysom".

- A więc jak... powiedziałam, jutro....

Miałaś problem z zebraniem myśli, byłaś jakaś zbita z tropu....

- ... zaczynamy od oceny przez stronę holenderską...

Próbowałaś sobie pomóc ręką, jakby "dygująca" w powietrzu dłoń miała z powrotem nadać płynność wypowiedzi, odtrącić wszystkie te myśli które pojawiały się obok... pokój, półnagi on, ręcznik, krople... znieczulony Jackiem mózg nie filtrował tego... wszystko się waliło i sprawiało, że za moment chyba wybiegniesz z tego pokoju...

W tej chwili złapał cię za nadgarstek (?!) i pociągając do siebie sprawił, że siłą rozpędu zatrzymałaś się na nim!!. Jego usta już czekały żebyś na nie wpadła swoimi ustami...

Byłaś w szoku!!

Pierwsze co zrobiłaś to oderwałaś od niego i wymierzyłaś mu siarczysty policzek, aż zabolała cię ręka.

Ale on nie stracił pewności siebie. Naparł na ciebie i oboje w tym "tangu" wpadliście na ścianę za tobą. Złapał twoje nadgarstki i mocno docisnął je do ściany nad twoją głową. Znów gwałtownie cię pocałował i choć przez moment broniłaś się nie poruszając ustami ciało zdradziło cię. W życiu nie byłaś tak bezsilna i w życiu nie spodziewałaś się, że tak bardzo cię to podnieci. Opór twoich ust słabł z każdą sekundą, aż odwzajemniłaś ten agresywny pocałunek...

Docisk nadgarstków osłabł i choć twoje ręce zostały przy ścianie... jego złapały krawędzie spódnicy po obu stronach uda szarpnęły w górę zaciągając ją wysoko ponad linię bioder. Tworząc zmięty pas wokół tali.

Chwilę po tym w amoku jaki was opętał zgniótł w dłoniach twoje piersi, by za moment jednym gwałtownym ruchem szarpnąć poły koszulo-body. Gdyby nie zapinki zamiast guzików te ostatnie rozleciałby się po całym apartamencie. Czułaś się jak butelka szampana którą ktoś mocno wstrząsa, ciśnienie wewnątrz osiągało już poziom krytyczny...

Biustonosza nawet nie rozpinał, po prostu złapał za miseczki stanika od góry i zdarł je z ciebie znów mocno gniotąc piersi i dusząc w opuszkach palców sterczące i twarde sutki...

Nie wytrzymałaś... ręce które dotąd trzymałaś nad głową sięgnęły do ręcznika i równie agresywnym ruchem zdarły go z niego... Złapałaś go za jądra, by po chwili płynnym ruchem przesunąć dłoń po jego członku... Ależ był sztywny... Zacisnęłaś dłoń, tak żeby poczuł na nim twoje paznokcie i zaczęłaś posuwać go ręką.

Kolejny trzask odpinanych zapinek dotyczył tych trzech między twoimi nogami dopinających body...

Złapał cię za Twój koński ogon i gwałtownie obrócił dociskając twarz do ściany, nogą rozsunął twoje nogi i nie zwalniając uchwytu drugą ręką odsunął na bok stringi wdarł się w twoją mokrą "kieszonkę" z całą swoją brutalnością...

Korek szampana jakim byłaś wystrzelił... wszystkie te emocje eksplodowały z taka siłą, że gdyby nie to, że wciśnięta byłaś w ścianę nogi pewnie ugięły się pod tobą. Jedynie co mogłaś zrobić to zacisnęłaś zęby w grymasie wiedząc, że to co tobą wstrząsnęło było dopiero początkiem...

Jego dłoń znów złapała cię za pierś mocno ją ściskając, na policzku czułaś jak odciska się ten misterny wzór tapety, a z tyłu pracował w tobie bezdusznie mechaniczny tłok. Bezgłośnie wyłaś z rozkoszy wstrząsana co chwilę kolejnym orgazmem, a on jakby się nie męczył jakby rzeczywiście był jakąś maszyną, wszystko w twojej świadomości zaczęło się zlewać. Wiedziałaś, że to co dzieje się w tobie, te orgazmy są jedynie drogą do celu, a nie celami samymi w sobie. Niczym na granicy śmierci dostrzegałaś zarysy światła w tunelu do którego zmierzałaś. Resztkami świadomości odnotowałaś jak zwolnił uścisk i złapał cię za biodra tak, zęby móc wbijać się w ciebie jeszcze mocniej... To światło było coraz bliżej, za moment chyba umrzesz... Zmysły zaczęły cię oszukiwać, czułaś wszystko jakby mniej, jakby przez szybę, czas i dźwięki rozciągnęły się niebezpiecznie, wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie, a twoja świadomość przez ten krótki czas była chyba poza ciałem, bo oczami wyobraźni widziałaś siebie i jego jakbyś stała obok. Zanim pochłonęło cię to światło widziałaś jeszcze jak wysuwa się z ciebie i z krzykiem którego nie słyszałaś strzela serpentyną spermy...

Kilka sekund później świadomość wróciła zastając cię ciągle rozdygotaną i opartą o ścianę...
Oboje z trudem łapaliście oddechy. Nie byłaś się w stanie nawet uśmiechnąć, choć własnie w tym momencie uświadomiłaś sobie jak bardzo potrzebowałaś być "odkorkowana".


* * *


- Doprowadź negocjacje z Holendrami do końca, nie ważne z jakim skutkiem. Oni byli tylko zasłoną. Potem pozamykaj swoje sprawy bo w sobotę lecisz ze mną do Tokio rozpocząć rozmowy z głównym graczem.

Po chwili dodał jeszcze...

- Dziś wyjeżdżam, nie przyjechałem patrzeć ci na ręce...


* * *


Powinnaś już iść..

13 komentarzy:

  1. Hmm.... bardzo znajomy ten scenariusz zdarzeń ;).............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak??? Nic nie wiem na ten temat :>

      Usuń
    2. No cóż .... pamięć nas czasami zawodzi ;)

      Usuń
    3. Nie wiem... Poddaję się. Proszę o podpowiedź na priv. :>

      Usuń
    4. Miałam kiedyś taki maleńki romansik..... Szybko minęło ale wspomnienia zostają :)

      Usuń
    5. Cieszę się że przywołałem miłe wspomnienia :)

      Usuń
  2. Szkoda, że Nasz szef jest gruby, łysy i paskudny :) Też byśmy tak chciały hehe...pora zmienić pracę i znaleźć przystojnego szefa (Edzia, Ania i Agusia) Buziaki...... Teraz idziemy po Jacka D. hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólne czytanie? W dodatku z JD? Po co wam szef skoro jesteście we trzy? Może wystarczy butelka i psotna wyobraźnia wymyslajaca zadania dla wyznaczonej przez butelkę ;) ^^

      Usuń
    2. E tam..... za mało promili, żeby się tak bawić... A poza tym facet to facet, zapolujemy na mieście ;) oby nas tylko koledzy ze "służb" nie zgarnęli.... Ale mamy koleżankę już prawie mundurową to się załatwi po znajomości hihi..... Ok teraz czytamy dalej i nabieramy ochoty (Edzia, Ania i Agusia).... {koleżanka "służbistka" się nie podpisuje jakaś taka sztywniara się zrobiła ostatnio ;) a poza tym mówi, że później sama napisze}

      Usuń
  3. swietne opowiadanie, zdecydowanie najlepsze z opublikowanych...tak trzymaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Choć pewnie są osoby którym łagodniejszy klimat "tygrysa w klatce" podoba się bardziej ;)

      Usuń
  4. Dość brutalne to wszystko, emocje sięgają zenitu, czysta fizyczność, ale opis świetny.
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zamknąłem to opowiadanie za bordowymi drzwiami :>

      Tu rzeczywiście znajduję się głównie fizyczność, ale wstępem do tej części były dwie wcześniejsze gdzie starałem się zbudować tą warstwę psychiczną i emocjonalną...

      No i ostatnim zdaniem mam nadzieję, że dodałem odrobinę dziegciu do tej beczki i znalazłem zahaczenie do następnej części...

      Usuń