Dni które nas dzielą
Są jak schody
Po których wbiegnę
świeżym letnim popołudniem
Do jej domu
Usiądę przy stole
Naprzeciw
I pić będziemy złotą herbatę
Z dwóch czułych szklanek
A potem spróbuję
Jeżeli starczy mi odwagi
Przekroczyć zieloną granicę
Jej oczu i dojść
Aż do warg
Swoimi wargami
W pokoju gdzie przyczaił się zegar
Koszula jej męża
Wisi ukrzyżowana na krześle
I rosną bezszelestnie kwiaty
Które patrzą na nas
Szeroko otwartymi oczami
Jeszcze jeden ukłon w stronę Pana Tomasza, za opisanie tego momentu małej odwagi,
która w relacjach urasta do czynu heroicznego - pamiętacie jeszcze jak smakuje
TAKI pocałunek?
piekny wiersz p.Jastruna, chyba jeden z najpiekniejszych...budzi ambiwalencje emocji....subtelny, a wielki i doniosly jednoczesnie...niepokoi wspomnienia i kreuje marzenia...
OdpowiedzUsuńtaki pocalunek pamietam, jak przez mgle....to bylo jeszcze za czasow stalina:)
Właśnie to mam na myśli - takie pocałunki pamięta się dłuuuugo :)
UsuńZresztą "wariactwa (szaleństwa - jak kto woli)" zwykle zapadają w pamieć na długo. Fajnie jak witamy je uśmiechem gdy się niespodziewanie przypominają w trakcie dnia :)