środa, 14 sierpnia 2013

Drzwi czerwone - "Czerwona wstążeczka"

To był standardowy dzień, poranna gonitwa do pracy, zwykła bieżąca praca, urywający się telefon i gromada współpracowników którzy jakby się zmówili i postanowili w ten konkretny dzień załatwić wszystkie swoje niedokończone sprawy.
W końcu, po kilku godzinach, znalazłaś czas żeby zajrzeć na skrzynkę mailową...
Widniała tam jedna wiadomość:

"Czekam w hotelu obok twojej pracy, w recepcji podaj nazwisko Karolina Kowalska, będzie na Ciebie czekać klucz - pokój 333"

Serce podeszło Ci do gardła, w tej jednej chwili gdy czas się zatrzymał, a bieżący dzień stracił zupełnie na znaczeniu. Po głowie biegały tylko znaki zapytania, ucichły wszystkie bieżące myśli, byłaś tak zaskoczona, że nie wiedziałaś czy się cieszyć czy złościć bo przecież mógł to z Tobą skonsultować. A gdybyś dziś nie mogła?

Mimowolnie zaczęłaś nerwowo poprawiać wygląd, włosy, spódnica, kontrolne spojrzenie na lusterko czy wszystko w porządku z makijażem...
Głęboki oddech i w końcu....... uśmiech wywołujący ten zalotny blask oczu.

Jeszcze tylko niedbałe kłamstwo do współpracowników tłumaczące dlaczego właśnie musisz pilnie wyjść, narzucona kurtka i już Twoje obcasy stukały spiesznie na drodze od położonego nieopodal hotelu.

"Karolina Kowalska, Karolina Kowalska" powtarzało ci się w głowie co jakiś czas, jakby świadomość próbowała zrzucić na tą "mantrę" całe zdenerwowanie i zagłuszyć pytania "Jak będzie?" i "Czy będzie tak jak w wyobraźni?" - bo przecież tyle razy sobie to wyobrażałaś

Z zamyślenia wyrwało Cię to że stałaś już przed hotelem
"Jak ja się do cholery nazywam?!", "Jak mam się nazywać i który to był pokój?!"

Szybka kontrola maila na telefonie i już lekko stremowana podchodziłaś do recepcji.
Poszło łatwo, pani w recepcji bez dodatkowych pytań podała Ci kartę magnetyczną i za chwile winda wiozła cię na górę, krótkie rozeznanie w którą stronę korytarza się skierować i już stałaś przed drzwiami.
Towarzyszyło Ci uczucie jakbyś wchodziła na ważny egzamin, wrażenie suchości w ustach, przyspieszony puls, lekki uścisk w brzuchu.
Zanim karta zabrzęczała w zamku bezwiednie poprawiłaś włosy i ubranie.

Drzwi poddały się z lekkim oporem, w pokoju było cicho, i panował lekki półmrok powodowany zasłonięciem rolet. Krok który wykonałaś przestępując próg pokoju kosztował Cię bardzo wiele. Miałaś jakąś świadomość że nie będzie odwrotu. Ale opłacało się, jakbyś weszła do innego świata.

Na rozścielonym łóżku leżał on i....... spał.
Leżące na wznak ciało okrywało jedynie luźno przerzucone prześcieradło, pod którym leżał nagi. Jego ubranie leżało bezładnie rozrzucone na dywanie.
Oczy znów ci błysnęły i tak jak stałaś przy łóżku zaczęłaś rozpinać i zdejmować ubranie. Pozwalałaś żeby opadało u Twoich stóp. Wyobrażałaś sobie że patrzy i niesamowicie cię to podniecało. Czułaś jak wilgotniejesz, jak sutki piersi zaczynają sterczeć zadziornie.
Twoją świadomość zaczynały bombardować obrazy jak się kochacie, jak wchodzi w ciebie, jak ujeżdżasz go leżącego tak na wznak.
gdy ostatni element ubrania - stringi - opadły Ci na kostki, przestąpiłaś je delikatnie i chwytając za róg prześcieradła zaczęłaś je z niego ściągać
"Oj zabawię się z tobą" pomyślałaś i od razu na twarzy wykwitnął ci śliczny uśmiech.

Gdy zsuwające się prześcieradło odkryło jego członek zauważyłaś że jest na nim gustownie zawiązana czerwona wstążka (?!) - znów się uśmiechnęłaś - sprawił ci niespodziankę która rozładowała resztki tremy i stresu.
Jednym ruchem zdarłaś resztę prześcieradła i niczym kocica zaczęłaś się skradać na czworaka po dużym łóżku w stronę ozdobionego wstążką członka.
Delikatnie pociągnęłaś za jedną z końcówek kokardy i niczym dziecko rozpakowujące paczuszki na święta rozpakowałaś swój prezent.
Tak właśnie się czułaś, jak zaaferowane dziecko rozpakowujące prezent, podświadomość zalała Twoje ciało endorfinami - było ci dobrze, a przecież nic jeszcze się nie stało,
a może wręcz przeciwnie - stało się już dużo - on osiągnął więcej niż niejeden facet którego miałaś, nie kiwając nawet palcem. Zabrał cię w krainę marzeń w którą z każdym oddechem wstępowałaś świadomie. Chciałaś w tym uczestniczyć, chciałaś z nim ją współtworzyć - to przestał być już tylko seks z nieznajomym, a jakaś magiczna interakcja dwojga kochanków. To co się działo nadawało znaczenia słowu "kochanie się".

Delikatnie ujęłaś w paluszki jego leżący grzecznie członek i zaczęłaś go ssać najczulej i najdelikatniej jak potrafiłaś.
Może on spał, ale pod wpływem ciepła Twoich ust jego członek budził się z każdą sekundą, rosnąc w Twoich ustach. Miałaś pewność że kwestią chwili jest to że się obudzi.

Postanowiłaś zmienić pozycję, chciałaś żeby pierwszym widokiem jaki zobaczy była Twoja cipka balansująca kilka centymetrów nad jego twarzą.
Przyklęknęłaś nad nim na czworaczka w klasycznym "69" i znów zaczęłaś go ssać, Twoje piersi muskające sutkami jego brzuch w tej pozycji dodatkowo Cie podkręcały.
Tak chciałaś żeby się już obudził, żeby wpił się ustami w Twoją cipkę. Miałaś świadomość że jego usta będą niczym pochodnia przytknięta do beczki prochu, którą byłaś.

Nie zdążyłaś jeszcze pomyśleć o tym do końca gdy poczułaś jak jego język musnął wargi cipki, kontakt na który wydawałaś się być gotowa wstrząsnął Twoim ciałem wewnętrznym dreszczem.
Pojedyncze muśnięcia językiem zamieniały się w permanentne pieszczoty, jego język tańczył na Twojej waginie, wnikając w nią co chwilę. Chaos z jakim to robił sprawiał że nie byłaś pewna momentu kiedy będzie pieścił Twoją łechtaczkę, a kiedy wsunie język w ciebie.
Robił to dobrze, lepiej niż się spodziewałaś, rozpalał cię tak że ssałaś go już jedynie bezwiednie, siłą rozpędu, bo oczy zalewała ci mgła rozkoszy, jeszcze chwila i nie utrzymasz już w sobie kontroli...

Nie, nie chwila teerraazzz...
Pierwszy orgazm targnął Twoim ciałem. Wyczuwając to złapał w ramiona Twoje uda i przyssał się mocno do Twojej cipki nadając ruchom języka obłąkańcze tempo. To co czułaś przed chwilą nie było orgazmem, choć podczas seksu z innymi facetami ci wystarczało, to co działo się teraz było jedynie preludium tego co się zbliżało.... tamte orgazmy były tylko wiosennym wiaterkiem przy huraganie który się zbliżał. Czułaś w sobie zbliżające się trzęsienie ziemi, poszczególne wewnętrzne wstrząsy w tobie zlewały się w jedno gigantyczne coś co za moment w Tobie wybuchnie.
Wiłaś się bezwiednie, szarpałaś starając się uwolnić z jego uścisku, krzyczałaś i jęczałaś, klęłaś i błagałaś, próbowałaś się oderwać by znów za chwilę mocno pocierać cipkę o jego usta ruchami swoich bioder, aż nagle............ buuuuum!!!!!!!!!
Zastygłaś w bezruchu, jedynie krzyk wydobywał się z Twojego gardła. Wszystko w tobie eksplodowało, jakbyś na chwilę znalazła się w oku cyklonu bo on zwolnił uścisk i uwolnił cię. Nie byłaś w stanie się ruszyć, a raczej w ogóle nie myślałaś o ruchu nastawiając się na odbiór każdego drgnięcia w Twoim ciele.
Czułaś jak to tornado mini orgazmów które przed chwilą spustoszyło Twoje ciało teraz rozpadało się na mniejsze trąby powietrzne i ciągle pulsowało w Twoim ciele.
Powoli wszystko się wyciszało pozwalając Ci łapać oddech i lekko rozluźnić mięśnie bo dopiero teraz docierało do Twojej świadomości jak mocno je napięłaś.

Zeszłaś, nie - zwlekłaś się z niego i położyłaś się obok kładąc głowę na jego piersi
Nie byłaś w stanie nic wykrztusić, oddychałaś tylko troszkę spokojniej...

"Dzień dobry..., cieszę się że przyszłaś" - zmąciło ciszę pokoju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz