niedziela, 25 sierpnia 2013

Drzwi szare - "Polaryzacja"

Najpierw inspiracja, którą tym razem była książka "Poczucie kresu".
Chciałbym wam pokazać pewną polaryzację poglądów u młodych ludzi (Ci byli młodzi w latach sześćdziesiątych) i wokół tego zadać pytanie.
Cytowany tekst dotyczy lekcji historii... ale chciałbym zwrócić waszą uwagę na istnienie w społecznościach trzech góra czterech frakcji. Oto fragment:

"Pewnego popołudnia Stary Joe Hunt, jakby pomny wczorajszego wyzwania, które rzucił mu Adrian, poprosił nas, żebyśmy omówili początki pierwszej wojny światowej, a zwłaszcza odpowiedzialność zabójcy arcyksięcia Ferdynanda za rozpętania całej afery. Byliśmy wtedy, niemal wszyscy, absolutystami. Lubiliśmy Tak kontra Nie, Pochwałę kontra Potępienie, Winę kontra Niewinność - albo, jak w przypadku Marshalla, Niepokój kontra Wielki Niepokój.
Lubiliśmy gry, które kończyły się zwycięstwem albo przegraną, nie remisem. Tak więc dla jednych ów serbski zamachowiec [...] ponosił stuprocentową osobistą odpowiedzialność: wystarczyło pozbawić go wyznaczonej mu roli, a do wojny nigdy by nie doszło. Inni opowiadali się za stuprocentową odpowiedzialnością sił historycznych, które sprawiły, że antagonistyczne narody znalazły się na nieuniknionym kursie kolizyjnym: "Europa to beczka prochu" i tak dalej. Osobnicy bardziej anarchistyczni pokroju Colina, dowodzili, że wszystko sprowadza się do przypadku, że świat istnieje w stanie bezustannego chaosu i że tylko jakiś prymitywny instynkt gawędziarski, stanowiący bez wątpienia pozostałość po religii, mógłby przypisywać znaczenie temu, co mogło się wydarzyć albo i nie.

Spostrzeżenie pewnie dość błahe i pewnie nie zaprzątałbym nim waszej uwagi gdyby nie to, że kilka dni temu natknąłem się na jakieś forum Internetowe zawierające dyskusję na temat zdrady. Wiem, może wyjdę na ostatniego naiwnego nie znającego ogólnego bagienka komentarzy na forach Internetowych i zjawiska trolowania, ale to tak na prawdę potrafiłem sobie "odfiltrować" w głowie. Bardziej uderzyła mnie właśnie ta polaryzacja poglądów.
Odniosłem wrażenie, że nikt tam tak na dobra sprawę nie pochylił się nad przypadkiem, a jedynie wykorzystał je, żeby wystrzelić ze swoimi utartymi poglądami. Zdrada to zresztą jeden z tematów "elektryzujących" społeczeństwo, ale nie jedynych, "opieka nad dziećmi", "pokazanie się nago gdzieś tam", "zachowanie się na drodze",  przykłady można mnożyć.

A ja tak przypominając sobie wspomnienia narratora z czasów szczenięcych myślę sobie:

- Czy my nie dorastamy?

Może utarte stereotypy jakimi się posługujemy mają nas chronić? Chronić ten troszeczkę wypełniony marazmem spokój wewnątrz nas?
(tutaj w zasadzie moglibyśmy wrócić do tematu poruszania się po świecie po tym jak przekroczyliśmy jakąś swoją ważną granicę --> "Tajemnica").

A może nie... może tylko kostniejemy w swoich poglądach utrwalani poczuciem własnej nieomylności?

I w sumie najważniejsze pytanie... Jak bardzo takie podejście wypala nasze relacje z ukochanymi? Bo przecież kiedyś byli lub będą takowi...

2 komentarze:

  1. niech sie chwilke zastanowie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale nie bij tym razem ;)
    O ile jesteś dziewczyną od komentarzy pod kawałkiem PJ Harvey :)

    OdpowiedzUsuń