wtorek, 6 sierpnia 2013

Drzwi czerwone - "Podobno przez materiał można.."

Podobno "przez materiał można sobie pozwolić na dotyk"

Tak przynajmniej powtarzałaś sobie w głowie gdy oparta o ścianę czułaś jak jego palec wskazujący przesuwał się bardzo delikatnie po materiale sukienki pod którym zaznaczała się faktura koronki fig na biodrze.

- Po co mu to mówiłam? Sama podjęłam tą grę...

Wiedziałaś, że z Tobą igrał wystawiając na próbę Twoje słowa, temu dotykowi towarzyszyło przecież natarczywe wręcz obserwowanie Twoich oczu. Jakby czekał, aż się złamiesz…, zatrzymasz jego dłoń... uciekniesz gdzieś wzrokiem.

- O nie, niedoczekanie… no chyba, że przekroczy granicę, dotknie ciała, spróbuje unieść ubranie lub wsunąć dłoń „zbyt blisko”. Wtedy przerwę tą grę z poczuciem satysfakcji.



Jego palec wskazujący cały czas sunął po koronce fig w stronę pleców, cały czas po krawędzi fig niczym nieznośna kropla wody na ciele, łaskocząc, a w zasadzie mrowiąc z każdym centymetrem. Teraz przesuwał się już po wypukłości pośladka…

Wiedziałaś, że trzymając się szlaku bielizny za moment zacznie wsuwać się między pośladki, niknąć pomiędzy udami…

Już miałaś to przerwać, ale palec niespiesznie oderwał się od linii fig i zsuwał się wzdłuż osi pośladka do dolnej krawędzi pupy…

Musiał dobrze znać to miejsce, wiedział że każde delikatne muśnięcie w tym wrażliwym miejscu wywoływała albo salwę łaskotek, albo jak w tym przypadku fontannę dreszczy…

Wzdłuż dolnej krawędzi pośladka palec jego dłoni znów zaczął przesuwać się w stronę boku biodra. Czułaś, że wolałabyś żeby mocno złapał cię za pupę tą dłonią, a nie stosował takie powolne tortury. Aż zaciskałaś zęby, próbując wytrwać i nie dać mu satysfakcji. Pomagało Ci to, że widziałaś figlarną radość w jego oczach, sukinkot dobrze się bawił, nie dasz mu tej satysfakcji i wytrzymasz.

Gdy palce dotarł do boku biodra dołączyła do niego cała dłoń która położył na biodrze i zaczął nią sunąć w górę wzdłuż Twojego ciała…

Jego druga dłoń złapała cię w talii, jakby chciał z tobą zatańczyć.

Dłoń sunąca do góry delikatnie porywała z sobą materiał sukienki której krawędź zaczęła się podnosić odsłaniając udo milimetr po milimetrze…

Znów gdy chciałaś przerwać tą „zabawę” pod pretekstem „odsłaniania ciała”, łapiąc się na tym że on normalnie cię podpuszczał bo w ostatnim momencie nacisk zelżał i uwolnił materiał sukni, który z powrotem osunął się na swoją wysokość.

Teraz jego dłonie spoczywały symetrycznie na Twojej tali i powolutku zaczęły sunąć w górę…

Powoli wzdłuż żeber zbliżały się do piersi…

Wiedząc co się świeci miałaś wrażenie jakbyś wchodziła naga do nocnego chłodnego basenu, stopień po stopniu z każdą chwilą czułaś jak nabierasz powierza, a krawędź chłodnej wody dotyka brzucha coraz wyżej, już za moment wywoła dreszcz rześko obmywając spód piersi…

- nie, nie możesz na to pozwolić, to złamanie reguł, mam prawo to przerwać brzęczało ci w głowie, ale jakoś coraz ciszej i bez przekonania…

Uniosłaś wzrok, patrząc mu w oczy, a on ciągle się w ciebie wpatrujący delikatnie przekrzywił głowę zbliżając się do ust… i choć jego dłonie dawno się zatrzymały tuż pod piersiami, nie dotykając ich. Czułaś jak rześka woda z twoich wyobrażeń powoli Cię zalewa. Jeszcze dwa centymetry od jego ust i zamknie się nad Tobą.

Tuż przed tym Twoje ręce zaplotły się na jego tali…

Usta spotkały się z sobą delikatnie, wręcz bojaźliwie, pamiętasz że były miękkie. Jego wilgotne wargi delikatnie głaskały twoje, prześlizgując się po sobie na wzajem. Pocałunek był tak słodki, że wewnętrzne hamulce trzaskały niczym zapałki... zupełnie traciły na znaczeniu, a wraz z tym pocałunek nabierał drapieżności... pojawiały się pierwsze skubnięcia warg zębami... gdzieś w tym rodzącym się cudownym chaosie dotknęły się języki, a w odpowiedzi na przyjemność płynącą z ust dłonie samoistnie zaczęły tańczyć po ciele wzajemnie poznając swoją anatomię... ucząc się siebie...

Dopiero teraz, jak na zawołanie, usta przerwały pocałunek, a otworzyły się oczy. Widać było jak błyszczały :)

Czułaś się jakbyście mieli po kilkanaście lat i włamali się na jakiś zamknięty obiekt.

Tak dawno już nie odczuwałaś takiego rodzaju ekscytacji.

Czułaś że sięgnął gdzieś w bok i za moment pomieszczenie wypełniła niezbyt głośna, sącząca się z głośników muzyka
(włącz proszę ten link w tle i czytaj dalej)

Jego dłonie znów zjechały po linii bioder, ale tym razem wdarły się pod sukienkę i wsunęły pod nią z bezczelną gwałtownością, tak że wykorzystując tą gwałtowność podskoczyłaś i zaplotłaś mu nogi na jego biodrach.

Naparł biodrami na Ciebie dociskając do ściany. Czułaś jak bardzo jest wyprężony. Twoje rozpalenie zaplotło mu na szyi ręce, co pozwoliło Ci lekko poruszać biodrami pocierając się o niego. Ależ byłaś już wilgotna...

Znów zaczęliście się całować, krótkimi pocałunkami, albo raczej ukąszeniami zębów w wargi. Prowokowaliście się wzajemnie, aż w końcu on wykonał pierwszy ruch... Uchwycił mocno od spodu pośladki i poniósł tak w kierunku łóżka powoli siadając na jego kraju tak, że pozostałaś siedząc okrakiem na jego kolanach...

Jego dłonie przesuwały się pod Twoją sukienką wzdłuż ciała próbując uwolnić Cię z tego "tekstylnego całunu", a Ty jakby czytając jego myśli z gracją baletnicy uniosłaś skrzydła ramion ułatwiając mu oswobodzenie Cię z sukienki.

Niesamowite było to że cały czas delikatnie się na nim poruszałaś, jakbyś tańczyła "wolny kawałek" z ukochanym mężczyzną... Czułaś jak ocierasz się o jego wyprężone spodnie, jak drażnią delikatną skórę warg sromowych delikatne koronki... widziałaś również jak bardzo go to nakręca, jak hipnotyzujecie się na wzajem wzrokiem....

Dopiero w momencie "pstryknięcia" elastycznego materiału zauważyłaś, że rozpiął Ci stanik. Twoja mimika bezwiednie ułożyła się w uśmiech będący mieszaniną "dobrze mi" i "łobuz", znów z nim współpracowałaś pozbywając się stanika, jakbyś pomagała mu delikatnie rozpakować wyjątkowo cenny prezent.... Tak.... był cenny... widziałaś to na jego twarzy, jakbyś czytała bezpośrednio jego myśli.... i ta nabożna wręcz delikatność z jaką położył na nich swoje dłonie, z jaką zbliżał swoje usta do jednych z cudownie sterczących sutek...

Potem już były jedynie doznania bo niczym kocica zmrużyłaś oczy... Było ciepło jego dłoni, wilgoć i delikatność ust obejmujących sutek, zręczność i sprężystość języka i delikatny ból lekkiego ugryzienia...

Twoja miednica żyła własnym życiem, jakby tańczyła z nim specyficzny taniec w rytm płynącej z głośników muzyki. Uwodziła go swoim ruchem, krążyła wokół niego, napierała by za moment poderwać się do góry tracąc kontakt z jego spodniami... nie tylko jego to nakręcało, czułaś jak odlatujesz jak tracisz kontrolę nad czymkolwiek jak budzi się w tobie pragnienie mieć go, posiąść i oddać się jednocześnie...

Dopiero po chwili zarejestrowałaś, że twoje ręce bezwiednie zaczęły go rozbierać... koszula po chwili podzieliła los sukienki...

Budziło się coś w tobie nad czym nie chciałaś panować, wręcz przeciwnie ten jeden raz miałaś ochotę wziąć coś dla siebie. Chciałaś jego... i ten jeden wieczór.

Twoje dłonie rozsuwały mu rozporek spodni, nie zamierzałaś czekać, chciałaś go poczuć już. Zrzeczenie odchyliłaś jego slipy i trzymając go za członek druga ręką odsunęłaś swoje figi i nadziałaś się na niego...

- uhmmm...

Jęknęłaś czując jak cię wypełnia. Nie pamiętając kiedy ostatnio ktoś tak łatwo w ciebie wchodził, nie pamiętałaś kiedy ostatnio byłaś tak mokra.

Tylko jedna myśl która z przymrużeniem oka szepnęła ci do ucha... "to tak przez materiał tez można" ;) wywołała delikatny uśmiech, którego on nigdy nie rozszyfruje :)

Twoje biodra znów zaczęły tańczyć, piersi ocierały się o jego usta trąc o delikatny zarost, a jego dłonie zaciskały się na twoich pośladkach dość mocno prowokując cię do coraz odważniejszych ruchów. Czułaś jak stopniowo zdobywał nad tobą władzę, jak z każdą chwilą poddawałaś się jego sile.

Już czułaś pierwsze symptomy nadchodzącego orgazmu. Wiedziałaś czego się spodziewać, wiedziałaś że to co nadciąga to nie przelewki. Niczym żeglarz szokujących się na sztorm z którego nie wyjdzie cało ujęłaś mocno jego kark i wbiłaś wzrok w niego oczy jak w jakieś mające Cię ocalić urządzenie pokładowe. Oboje się usztywniliście wiedząc że żarty się skończyły.

Czułaś już pierwsze wstrząsy. Świat zawęził się do jego oczu i dłoni trzymających mocno cię w tali.

Oboje zacisnęliście zęby. Wasz oddech stał się miarowy, idealnie zsynchronizowany...

Pierwszy skurcz cię zaskoczył wykrzywiając twarz w grymasie i wyduszając z płuc jęk. Jakbyśmy się na moment wyłamała z tego rytmu, szybko jednak do niego wracając.

Znów moment zanim fala zmyje Ciebie albo jego z pokładu. Twarda walka... poczucie jakbyście płynęli pod niesamowicie wysoką falę... wzbierało w was uczucie jakbyście jechali jakąś mega szybką windą w górę... już za moment osiągniecie jej szczyt.... co się potem stanie?

Krzyknął... Eksplodując w Tobie.

To był sygnał zwolniłaś w sobie jakiś wewnętrzny hamulec i wstrząsy orgazmu niemal natychmiast rozerwały cię wewnętrznie na strzępy...

Chyba krzyczałaś, chyba wbiłaś w niego palce... Nie pamiętasz. Spadaliście w dół.

Przypominasz sobie jedynie moment jak upadłaś na niego, pozbawiona kompletnie sił niczym lalka której odcięto sznurki...

Dopiero długo później muzyka pozwoliła wam uspokoić oddechy.
Muzyka... która jako jedyna była świadkiem jak powoli opada kurz nieconych w tym "tańcu" emocji...

2 komentarze:

  1. Super.... Piękny opis, też coś takiego przeżyłam, było wspaniale. Cały czas to wspominam....
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :>
      Zależało mi na złapaniu tego momentu gdy kobieta "pali" się pod wpływem dotyku, którego się obawia, ale który wyzwala pożądanie...

      Usuń