piątek, 23 sierpnia 2013

Drzwi niebieskie - PJ Harvey - "Oh my lover"

Post o obsesji jest póki co najbardziej popularny wśród Was, doleję więc jeszcze odrobinę oliwy ;)

 

Czy to piosenka o obsesji? Czy o miłości i poświęceniu?

                                  Jakie to wszystko bliskoznaczne, choć takie skrajne w ocenie...

9 komentarzy:

  1. nie naginaj....nie przeginaj powiedzialabym nawet...co to ma byc? ten utwor....o co w im chodzi? o tekst? nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, właśnie o tekst, a właściwie o przemożną chęć tłumaczenia i wybielania kochanka, o skłonność do pójścia na każdy kompromis.
    O trwanie za wszelką cenę w relacji która wydaje się jednostronna, a przynajmniej bardzo mało zbilansowana.

    To jeszcze jest miłość?

    OdpowiedzUsuń
  3. odnoszę wrażenie, że starasz się usprawiedliwiać siebie w naszych oczach. Albo zrobiłeś coś czego teraz żałujesz, albo tkwisz w jakimś związku, który według ciebie nie ma przyszłości ale dla tej drugiej osoby Ty znaczysz dużo. Nie wiesz jak się z tego wyplątać i nazywasz to obsesyjną miłością. Ale wiesz w miłości, w ogóle w związku kompromisy są istotne czasami. A tak w ogóle to ta piosenka nie ma w sobie nic z "wybielania" to raczej właśnie o kompromis tutaj chodzi, pogodzenie się z tym, że nie będziecie tylko dla siebie i ona właśnie to rozumie, nie widzi w tym nic złego.Takie bynajmniej jest moje odczucie.
    Trwanie w relacji która jest jednostronna? Po co ? To przecież nie ma najmniejszego sensu. Albo coś nas łączy albo nie. Takie bycie z kimś na siłę nie przynosi nic dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może odpowiadając zacznę od tego dlaczego powstały szare drzwi i skąd ten kolor. Wszyscy znamy w teorii jak powinny wyglądać związki lub relacje (jeżeli związki to za duże słowo) i wiemy jak nie powinny wyglądać. Myślę, że znakomita większość z nas zdaje sobie sprawę, że życie rzadko daje się zaszufladkować w takie "modelowe" rozwiązania, czasem potrafi nas zaskakiwać swoją pokręconą naturą.
    Wydaje mi się, że istnieje ogromna przestrzeń pomiędzy czarnym i białym - taka... szara. Celowo poruszam więc tu pewne "odstępstwa" od norm, nie dlatego żeby udowadniać mi, że to odstępstwo. Mi bardziej chodzi o to, że jest to przestrzeń nie zagospodarowana przez moralność, normy społeczne itp. Pytam w szarym pokoju bardziej jak sobie radzicie (o ile musicie) na takiej ziemi niczyjej gdy często nie można korzystać z wsparcia najbliższych, może nie musicie sobie razić.
    Daleki jestem od publicznego spowiadania się z własnych błędów i niepowodzeń, jestem typem faceta który i tak zdusiłby wszystko w sobie na zewnątrz prezentując nienaganną minę. Pewnie jak każdy mam swoje mniejsze lub większe niepowodzenia na linii damsko-męskiej. Ale nie o nich tu piszę.
    W filmie "Upadłe Anioły" zaciekawiła mnie scena z postu i zachowanie kobiety w niej w piosence "Oh my lover" w pewnym sensie zafascynował mnie (jako coś niezwykłego) fragment tekstu: "Możesz ją kochać, możesz jednocześnie kochać mnie" - wydał mi się albo aktem desperacji, albo czymś bardzo głębokim. Dlatego pytam.
    Jeszcze kończąc - mi bardziej wydaje się, że jest to piosenka o tym jak mężczyzna zakomunikował, że odchodzi do innej kobiety, a ta pierwsza porzucając własną dumę próbuje go zatrzymać. Ale każdy ma prawo do własnej interpretacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odwołując się do tego co napisałeś "o wybielaniu" i tekstu "It's all right...You can love her..." to przychodzi mi na myśl (a raczej przypominają się przypadki) że są dziewczyny skłonne znosić wszystko byle tylko ten facet był obok. Znam taką co pocieszała chłopaka po rozstaniu aż z pocieszycielki stała się jego kochanką,nawet dziecka się dorobili a wszyscy wiedzą że on za tamtą wciąż wzdycha,ale ta zadowolona bo ma przed znajomymi chłopa i dziecko. Innej mąż oświadczył ze ma kochankę od lat, a ona- "it's all right", a on-"ja na twoim miejscu bym się rozwiódł". Dla mnie takie kobiety to szmaty bez godności,one nie kochają faceta tylko bycie z nim.
    Mick

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko pod jednym stwierdzeniem bym się nie podpisał w tym poście. Daleki jestem od wydawania opinii o kimś (czy raczej "tytułowania" kogoś). Zwykle jest tak, że nie znamy czyiś motywacji, czasem życie i to jak się plecie potrafi nas zaskakiwać, czasem zdarza się tak że szybko zmieniamy zdanie na czyjś temat gdy poznajemy inne fakty.

      Usuń
  6. Może mnie łatwiej tytułować, było te 2 konkretne przypadki znam, To że się kogoś zatrzymuje przy sobie nie wynika zawsze z miłości.Często jest to wygoda itd.Niestety miałem okazje poznać sporo takich kobiet,które w siłowa"miłość"ubierały wiele zachowań.
    Osoba która kocha szczerze,znając to uczucie wie że nikogo do niej nie zmusi,sama cierpiąc puści wolno.Osoba która wie jak miłość wygląda nie będzie znosić poniżania czy zdrady,bo dając miłość też tego oczekuje. Wybacza częściej,ale nie będzie trwać w patologi bo sama też oczekuje ciepła z drugiej strony.
    Mick

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "oczekuje ciepła z drugiej strony" - tu szukałbym klucza. Świadomość tego co się daje i tego, że coś powinno wrócić do ciebie jest złotym środkiem i właśnie tym sekretnym (choć wydawałoby się oczywistym) kluczem.

      Usuń
  7. Dokładnie. Oczywiste jest że na początku znajomości,mamy pewną rezerwę i nie ofiarowujemy siebie od razu. Natomiast jeśli znamy się już długo,i tylko jedna osoba"się stara"to nie jest już to coś.Oczywiście są ludzie mniej romantyczni,mniej wylewni,ale dbający o relację. Natomiast ktoś kto smuci czy rani partnera,nie może kochać prawdziwie. Miłość to także współodczuwanie,empatia,dbanie o uśmiech na twarzy partnera.
    Mick

    OdpowiedzUsuń