Co najbardziej szalonego zrobiłyście w kontaktach powiedzmy "interpersonalnych"? Żałujecie?
Edit: (alternatywne pytanie)
Na jaką szaloną rzecz miałyście ochotę ale się nie odważyłyście?
Na jaką szaloną rzecz miałyście ochotę ale się nie odważyłyście?
P.S. To nie konkurs na najbardziej szaloną kobietę, każdy komentarz jest dobry...
I nic? Spróbujcie... może takie publiczne (anonimowe) "wyznanie" sprawi, że dzień nabierze jakiegoś fajnego podekscytowanego wymiaru. Jakbyście coś zbroiły :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej szalona? W moim przypadku chyba seks w samochodzie. Zawsze miałam ochotę na jednorazową przygodę z kobietą, w przymierzalni i trójkąt ale się nie odważę tego zrobić.
OdpowiedzUsuńDziękuję pierwszej odważnej... już traciłem wiarę w sens drzwi zielonych :)
OdpowiedzUsuńMogę zadać pytanie uzupełniające? Czy szaleństwa zawsze są dziełem przypadku i sprzyjających okoliczności? Takim impulsem? Czy czasem jest to szalony pomysł, który później skrupulatnie realizujecie?
W moim przypadku raczej jest to impuls i okoliczności. Jakaś jednorazowa ale świadoma decyzja :)
W moim raczej też. Aczkolwiek czasami miewam szalone pomysły, które wymagają czasu, niestety zazwyczaj albo się zniechecam albo przeszkadzają mi jakieś inne zdarzenia.
OdpowiedzUsuńHehe - ciągle kręcimy się gdzieś blisko tematu "przekraczania granic" - obiecuję jutro coś więcej o tym napisać. Choć może bardziej w kontekście emocji a nie faktów i czynów ;)
OdpowiedzUsuń