czwartek, 15 sierpnia 2013

Drzwi czerwone - "Wspólne pisanie"


Dźwięk windy podjeżdżającej na parter wyrwał Cię z zamyślenia...

Od godziny myśli uciekały Ci tylko w jednym kierunku... teraz, przekraczając próg windy pomyślałaś: "dlaczego się zgodziłam? A jeżeli się rozczarujemy?"
Wykorzystałaś lustro w windzie żeby skontrolować swój wygląd. Włosy jak zwykle wymagały poprawki, choć to raczej był nawyk ich poprawiania niż rzeczywista potrzeba. Uśmiechnęłaś się odruchowo do lustra tuż przed wyjściem z windy.

W mailu, który wysłał ci dwa dni temu znajdowały się szczegółowe instrukcje jak do niego trafić. Wiedziałaś że powinnaś zapukać w drugie drzwi po lewej. Ale to nie instrukcja dotarcia do niego przykuła Twoją uwagę. "Napisałem to obiecane opowiadanie, ale chciałbym Ci je przeczytać osobiście... "
Uległaś temu, w sumie fajnie byłoby się z nim spotkać. 

Uniosłaś rękę do dzwonka, ale zanim zdążyłaś nacisnąć klamka ugięła się, a drzwi uchyliły się bezszelestnie.
W mieszkaniu panował półmrok. On ubrany był w granatową koszulę i ciemne dżinsy.

Przywitaniu towarzyszył pocałunek - zwykłe dotknięcie ust. Wystarczające żeby poczuć miękkość jego ust i szorstkość trzydniowego zarostu.
Pomógł Ci zdjąć wierzchnie okrycie i gestem zaprosił Cię do salonu.
Wszystkiemu temu towarzyszyło elektryczne wręcz napięcie, jakby coś wisiało w powietrzu. Jakbyście mieli się rzucić sobie w ramiona i kochać się w przedpokoju, oparci o ścianę lub na tym niewielkim miękkim dywanie. Ale graliście swoje role wytrwale, szłaś przed nim w kierunku salonu i niemal czułaś na sobie jego wzrok, wiedziałaś jak dobrze wyglądasz w doskonale dopasowanej czarnej sukience.

"Napijesz się wina?" spytał wyraźnie spięty
Odruchowo odpowiedziałaś "Chętnie" choć twoje myśli krążyły już w okół faktu że jego spięcie też musi być podyktowane tym napięciem.

"Usiądź, pójdę nalać" rzucił skręcając do aneksu, a Ty mimowolnie oceniłaś jak moglibyście się kochać na tym obszernym narożniku. Z każdą chwilą mały "diabełek" zdobywał nad tobą władzę. Zauważyłaś że uśmiechasz się bezwiednie do siebie na myśl obrazów związanych z tym co moglibyście robić na tym narożniku.

Pojawiła się cicha nastrojowa muzyka, którą musiał uruchomić jakimś pilotem, a po chwili wszedł do salonu niosąc dwie lampki czerwonego wina.
Podał ci jeden.

"Za nasze spotkanie"
Kieliszki uderzyły o siebie lekko.

Łyk wina zdradził jego wytrawność, sprawił ze zapragnęłaś go pocałować żeby z balansować cierpkość tanin. A może wino było tylko pretekstem do wysyłania przez mózg poleceń które sprawiały, że aż mrowiło cię całe ciało. Czułaś miłe ekscytujące napięcie towarzyszące całej tej grze którą prowadziliście.
Patrzyliście sobie w oczy dyskretnie, ale łobuzersko uśmiechając się do siebie.

"Pamiętasz jeszcze czasy jak na początku zaproponowałaś żebyśmy napisali coś wspólnego?"
"Mhmm.." kiwnęłaś głową nie przestając się uśmiechać

"Chciałbym Ci coś pokazać, ale potrzebuję minutki żeby to znaleźć".
Mówiąc to łyknął spory haust wina i odstawiając kieliszek na stolik wyszedł z pokoju.
Nie chciałaś tworzyć w głowie żadnych "scenariuszy", popijałaś wino rozglądając się po pokoju.
Po chwili usłyszałaś za sobą

"Już..., Chodź pokażę Ci"
"Pokażę??" lekkie zdziwienie przeszło ci przez myśl, ale nie rozstając się lampką wina posłusznie podałaś mu dłoń i pozwoliłaś się prowadzić..

Stojąc przed zamkniętymi drzwiami do pokoju on ciągle trzymał cię za rękę.

"Ja zacznę..." powiedział, uchylając drzwi

Pokój, a raczej sypialnia rozświetlona była blaskiem świec, a on idąc tyłem powoli wprowadzał Cie do niej trzymając Twoją dłoń
Aż otworzyłaś usta z wrażenia...

Na łóżku rozsypane były płatki róż, a ogromne lustro na drzwiach szafy potęgowało rozświetlenie pokoju od świec, których było chyba kilkanaście na komodzie i przy łóżku.

Delikatnie wyjął z Twojej dłoni lampkę wina i odłożył ja na komodę.
Jego dłoń ujęła cię w talii i przyciągnęła do siebie, blisko, bardzo blisko. Piersi przywarte do jego klatki piersiowej zaczynały płonąć, jego dłoń która zsuwała się na Twój pośladek sprawiała że stawał się kolejnym zarzewiem ognia, usta które znów się spotkały w długim i delikatnym pocałunku strzeliły słupem iskier.
Potrafił to robić, zapalał cię niczym kolejną świecę, a Ty płonęłaś jakimś magicznym samozapłonem.
Jego dłonie zaczynały błądzić po twoim ciele, po pośladkach, tali, żebrach aż do piersi. Czułaś jak zatracasz się w tym pocałunku, jak czas i miejsce tracą na znaczeniu.

Powili i z premedytacją zsuwał ramiączka Twojej sukienki pozwalając opaść jej do Twoich stóp odsłaniając stanik, pas od pończoch, figi i pończochy. Jego dotyk na Twojej skórze zyskał nowy wymiar. Temperatura rosła...
Jego dłoń która wśliznęła się pomiędzy Twoje nogi ujawniła jak wilgotna już byłaś, dała impuls który tylko przypomniał ci jak bardzo go pragniesz..

Oderwałaś od niego rozpalone i uwrażliwione usta...
"Teraz ja napiszę fragment" szepnęłaś, rozpinając powoli guziczki jego koszuli... która już po chwili opadła za nim na podłogę.
Twoje dłonie zajęły się teraz guziczkami jego spodni, czułaś jak każdy odpięty guzik uwalnia jego naprężonego kutasa. Czytałaś w jego oczach jak bardzo on płonie.
Spodnie opadły do kolan, a ty przez slipy złapałaś jego członek pieszcząc go dłonią. Wasze usta znów na moment się spotkały, jego dłoń znów wśliznęła się miedzy Twoje nóżki pocierając Twoją waginę w identycznym tempie i z identyczną siłą jaką ty używałaś wobec niego.

Zdjął spodnie nie przerywając pocałunku i uniósł cię w swoich ramionach rzucając bezceremonialnie na łóżko. Podmuch powietrza towarzyszący Twojemu lądowaniu rozdmuchał na boki płatki róż które wzbiły się w powietrze.

Wszedł za tobą na łóżko i klęcząc przy twoich stopach, zdjął jedną szpilkę i zaczął delikatnie masować stopę powoli zbliżając ją do ust. Wpatrywaliście się w siebie niemal hipnotycznie, a blask świec jedynie potęgował wasz wewnętrzny blask oczu. Dotyk jego ust przez pończochę był niesamowity, jakbyś szła po dywanie z płatków kwiatów. Mimowolnie zaczęłaś się dotykać. Twoje dłonie z początku błądziły po Twoim ciele ale szybko sięgnęły do majteczek. Dotykałaś się przez mokry materiał.
Szpileczka z drugiej stopy również poleciała na podłogę, a on z jednakowym namaszczeniem zajął się druga stopą.
Miałaś ochotę się rzucić na niego a z drugiej strony chciałaś być tak pieszczona do końca świata, to wewnętrzne rozdarcie tylko cię nakręcało gdy on niczym kot zaczął skradać się do twoich ust. Rączka która pieściła Twoją cipkę sięgnęła do jego majtek i sprawnym ruchem odgarniając jego slipy na bok dobrała się do jego członka. Miałaś go w garści, trzymałaś go za jądra i nasadę kutasa, władza którą miałaś teraz w dłoniach uderzała do głowy, a z winem które krążyło w twojej krwi tworzyła wybuchowa mieszankę.
Jego twarz dzieliło od twojej jakieś kilka centymetrów..

"Podoba ci się opowiadanie?" szepnął
"bardzo" odpowiedziałaś uśmiechem

Powoli dociskał cię do łóżka swoim ciężarem, zdobywał cię nim. Twoja dłoń puściła jego członek, który mocno przycisnął cipkę.
Pocałunek znów rozpalił wasze usta, a on tak dociśnięty do ciebie zaczął delikatnie się poruszać, masując przez majteczki mokrą cipkę. Twoje dłonie objęły jego pośladki i mimowolnie zaczęły nadawać tempo temu masażowi.

Tak bardzo chciałaś go mieć już w sobie..
Może to telepatia..., podniósł się i gwałtownie zdarł z ciebie majteczki. Po czym położył się obok pozwalając ci usiąść na nim okrakiem. 
Kokieteryjnie zdjęłaś stanik rzucając go gdzieś obok siebie.
On kiwając na ciebie palcem zachęcał żebyś przesunęła się bliżej, posłusznie przesunęłaś się nad jego brzuszek, ale on wciąż kiwał uwodzicielsko na ciebie. Mokra cipka zostawiała więc wilgotny ślad na jego brzuchu, klatce piersiowej aż znalazła się nad jego ustami. Jego ramiona wsunęły się pod ciebie i niczym haki objęły Twoje uda od tyłu zakładając uchwyt nad nim od góry, nie był mocny. Korzystając z tego mogłaś oparta o ramę łóżka kreślić małe kółeczka nad jego ustami dodatkowo potęgując to co robił jego języczek na Twojej cipce. Czułaś jak zalewa cie rozkosz nad która coraz trudniej było panować. Twoje biodra tańczyły dla niego najbardziej erotyczny taniec jaki buzująca w tobie rozkosz mogła podpowiedzieć ciału. Jego zarost dodatkowo stymulował cię od spodu.
Czułaś jak pierwsze wewnętrzne skurcze wstrząsają Twoim ciałem, jak buduje się w tobie orgazm. Ocierałaś się o niego coraz mocniej, pojękując w tym słodkim zatraceniu. Aż wybuchło...

Pierwszy orgazm wstrząsnął Twoim ciałkiem. Odruchowo chciałaś zejść z niego, ale jego uchwyt stał się nagle bardzo twardy, jego język szalał tam na dole. Czułaś się jak tornado złapane w gigantyczną pułapkę. Orgazm który w tobie trwał narastał z każdą chwilą do rozmiarów gdy świadomość zatraca się. Byłaś jak tykająca bomba, a on ciągle podkręcał tempo trzymając cię tak mocno że w żaden sposób nie mogłaś zerwać tej słodkiej niewoli. Wybuchło znowu..... z jeszcze większą siłą. Krzyknęłaś, zupełnie nad sobą nie panując. Orgazm który w tobie szalał nie chciał się uspokoić, zbyt długo się budował żeby tak prysnąć, byłaś całkowicie rozedrgana. 
Jego uścisk zelżał, a ramiona przesunęły cię niżej. Naprężony kutas sam odnalazł drogę do gorącej cipki, dosiadłaś go w takim rozognieniu, że opierając dłonie na jego piersiach posuwałaś go nieprzytomnie ostro. Wyzwoliło się z ciebie coś czego jeszcze nigdy nie ujawniłaś. Galopowałaś na nim mocno dociskając cipkę do niego, poruszając się do przodu i do tyłu bo zmęczenie nie dawało ci nawet siły na unoszenia bioder, twarz wykrzywiał ci grymas ekstazy. Nie liczyłaś już orgazmów wszystko zlało się w jedno wielkie doznanie.
Na granicy świadomości poczułaś jak on złapał cię za kark ściągając do siebie. Twoje rozognione piersi dotknęły jego piersi a ty językiem zaczęłaś pieścić jego ucho.
Uniesiona w tej pozycji lekko cipka poczuła jak on zaczyna w nią szybko i mocno uderzać od dołu.
Znów budowało się coś potężniejszego, błagałaś i krzyczałaś coś poza świadomością, aż usłyszałaś jego krzyk.
Jego sperma wystrzeliła w tobie, a ciała ciągle jeszcze siłą rozpędu posuwały się choć wolniej. Twoja pochwa zaciskała się tak jakby chciała zgnieść mu tego kutasa "za karę" za to co ci zrobił..
Pierwszy uśmiech pojawił się znacznie później. Dopiero teraz dostrzegliście jak mokrzy jesteście.
Nie miałaś siły nawet zejść z niego, po prostu na niego upadłaś wtulając się w niego cały czas połączona z nim tam na dole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz